Morrowind PBF

Gra pbf na podstawie gry TES III: Morrowind


#1 2011-03-10 13:07:57

Animak

Administrator

Zarejestrowany: 2011-03-10
Posty: 8
Punktów :   

Fabuła

Sto lat, dokładnie tyle minęło od przybycia do nas nowego wcielenia Nerevara i pokonaniu na zawsze zła znanego pod nazwą Dagoth Ur, a teraz nad Morrowind znów zbierają się ciemne chmury, już nikt nas nie obroni...
Jest dwudziesty pierwszy  dzień pierwszego siewu, godzina ósma. Nerevar stoi przy świętym relikcie, masce Viveka gdy przed świątynią wybucha wielki rabant. Wychodzi by to sprawdzić, to co widzi przeraża go, armia popielnych zombie zbliża się do świątyni, wszędzie zalegają trupy, a ostatni obrońcy gromadzą się przy nim. Dobywa miecza i z okrzykiem "Za Morrowind!" rzuca się do walki, próżne są jednak jego wysiłki, na każdego zabitego przypada dwóch nowych przeciwników. Wycofuje się do świątyni wraz z dwoma orkami i dowódcą legionu Trupiej Czaszki, Jerralem Intousem. W środku zastają jednak coś niewiele lepszego, zmasakrowane ciała kapłanów i kapłanek. Nerevar wie po co tu przybyli, rusza by to chronić, jednak nie jest już młodzikiem, a walka była męcząca. Słyszy jeszcze za sobą krzyki pozostawionych w holu legionistów, popielni wdarli się do świątyni, ale to go już nie obchodzi patrzy teraz na artefakt który podniósł do rąk jakiś stwór, najpewniej niedobitek z szóstego rodu. Za nim stoi milcząca armia ubranych w czarne szmaty i wyposażonych w katany wojowników.
-I jak Ci się podoba ma armia Nerevarze? -pyta z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
-Dobrze wiesz, że nie wygracie. Ponieśliście porażkę już dwa razy, a myślicie, że tym razem uda się Wam coś zdziałać?
-Wiesz... Do trzech razy sztuka. -w tej właśnie chwili maska pęka na pół, a zjawy rzucają się na zmęczonego starca. Nie zdołał nawet podnieść miecza na przeciwników.
Całe zajście trwało dwie godziny, teraz mamy dziesiątą. Do Ebonheart przybija niewielki statek,  na pokład wchodzi legionista, nikogo nie widzi, otwiera ładownię. Ostatnim co widzi w swym dość krótkim życiu jest zgraja ubranych w czarne szmaty wojowników. Ci wychodzą i z szybkością wiatru rzucają się na świetnie wyposażonych legionistów. Było ich dwudziestu, a nim doszli do zamku zostało szesnastu, to i tak niewielkie straty patrząc na setki wymordowanych legionistów. W zamku oporu praktycznie nie ma, ginie tylko jeden z nich, z ręki generała Viciolo Martiusa. W zamian jednak umiera zniedołężniały już książę Dren. Morrowind właśnie straciło księcia.
Godzina czternasta przynosi kolejne porażki, w Vivek słychać wykrzykiwane rozkazy i szczęk broni. Wszystko zaczęło się godzinę temu, Vivek wybiegł ze swego pałacu wzywając straż, za nim sunęli dobrze znani już wojownicy, którzy zamordowali księcia Dren i nazwani zostali gwardią Dagoth'a. Do Viveka dołącza straż, ginie trzech gwardzistów, a wraz z nimi Vivek. Do miasta wkraczają popielni zombie. Większość mieszkańców przyjmuje jednak propozycję życia pod sztandarem Dagoth'a, śmierć Viveka pozbawiła ich wszelkich nadziei.
Aktualnie istnieją tylko dwa miasta i jedna wieś nie zajęte przez Dagoth'a, jednak nie tego demona z góry, jego syna. Dagtoh Ug'a.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.dbuniverse.pun.pl www.mistrzowie-magii.pun.pl www.lubuscy-kibice.pun.pl www.tirwsg.pun.pl www.csctuchola.pun.pl